środa, 6 marca 2013

#Louis cz.1

#Louis cz.1


Mieszkam w Londynie już od 5 lat. Pewnego dnia wyszłam na taras który był od strony drogi. Siedziałam czytając książkę i jedząc marchewki. (tak uwielbiam marchewki w każdej postaci) W pewnej chwili usłyszałam głośne śmiechy. Jak się zorientowałam po chodniku szło 5 chłopaków w kapturach. Postanowiłam nie zwracać uwagi na nich tylko gryząc kolejny raz marchwekę czytałam książkę. Śmiechy było coraz bardziej słychać nagle spojrzałam się przed siebie a przed moją furtką stało 5 chłopaków w kapturach i ciemnych okularach. Trochę się zdziwiłam. Nagle jeden coś do nich powiedział i wszedł do mnie na taras.:
Lou-cześć jestem Louis.
Ja- cześć-odpowiedziałam zdziwiona-ja jestem [T.I]
Lou-yyy... to może trochę dziwnie zabrzmi ale...-nie zdążył dokończyć bo przerwał mu chłopak który stał przy furtce
Z-Louis bierz to marchewkę i chodź już! -na te słowa ja zaczęłam się śmiać.
Ja-może chcesz marchewkę-zapytałam rozbawiona
Lou-a wiesz, że bardzo chętnie. Tylko nie pomyśl że jestem jakimś debilem czy coś bo troche to dziwnie wygląda. W końcu nie codziennie wchodze do kogoś na podwórko i wyjadam mu marchewki
Ja- nie no co ty. Louis Tomlinson przecież nie może być debilem. -uśmiechnęłam się
Lou- skąd wiesz kim jestem?-zapytał zdziwiony
Ja-no wiesz kaptur i ciemne okulary to trochę słaby kamuflarz-opowiedziałam ledwo co się powstrzymując od śmiechu
Lou- no tak. Chłopaki chodźcie tutaj.
Li- Stary wiesz że nie możemy-powiedział trochę skłopotany
Lou-możecie! ona wie kim jesteśmy- opowiedział a po tych słowach wszyscy stali przed nami
H- jak to wie? Powiedziałeś jej.
Lou- nie, nie musiałem.
N-to skąd wie?
Ja- kaptur i ciemne okulary to trochę słaby kamuflarz chłopcy.-powiedziałam i zaczęłam się śmiać-wy też może chcecie marcheweczkę?
CH-nie dzięki.- odpowiedzieli zgodnie
Ja- a może wejdziecie do środka na cherbatę?
H- w sumie to możemy.
Ja- to zapraszam-weszliśmy do środka. Zaprowadziłam chłopców do salonu i poszłam zrobić cherbatę. Gdy byłam w kuchni przyszedł do mnie Niall
N-yy.. może pomóc ci w czymś?
Ja- nie dzięki poradzę sobie, ale jak jesteś głodny to weź sobie cos z lodówki
N- nie no co ty. Nie jestem głodny
Ja- Niall mnie nie oszukasz. Bierz co chcesz
N- no dobra skąd wiedziałaś że jestem głodny?
Ja- oj Horanku przecież ty ciągle jesteś głodny-po tych słowach zaczęliśmy się smiać. Ja zrobiłam cherbatę a Niall zrobił sobie kanapki. Wzięłam gorący napój, a Horan swoje kanapki i poszlismy do salonu. Gdy weszlismy:
Li-Niall!! Jesteśmy w gościach a ty już jesz
N-no co głodny byłem a [T.I] powiedziała że jak jestem głodny to mam sobie wziąć-powiedział bezbronnie
Ja- oj nie krzycz na niego. Pozwoliłam mu
Li- no okej.
Długo rozmawiałam z chłopcami. Czas nam bardzo szybko leciał. Niestety musieli już iść, ale umówiliśmy się na następny dzień nie mogę się już doczekać naszego spotkania. Dzisiaj się spełniło jedno z moich największych marzeń. Spotkałam swoich idoli.

_________________________________________________________________________________

Mam nadzieję że wam się spodoba. Pisałam go z pośpiechem i taki trochę dziwny jest.
Proszę o komentarze:D

1 komentarz:

  1. Lalalala. xXx to jest mega. jak wszystko <3 napisz jutro dalsza część :*

    OdpowiedzUsuń